Święto Ulicy Kościeliskiej: Między starym a nowym
Tu rodziła się historia Zakopanego, tu nadal toczy się życie z jego urokami i kłopotami. Ulica Kościeliska, zwana zakopiańską starówką, obchodziła swoje święto.
Stałe punkty programu - konkursy na najlepszy wypiek, najładniej ubraną gaździnę, najsmaczniejszą nalewkę, najładniejszy ogródek. Najważniejsze są jednak spotkania mieszkańców, wspólna zabawa, posiady, w które w każdej chwili włączyć się może kto chce. W tym roku było podobnie, choć skromniej. Jakoś rozsypało się zwiedzanie Kościeliskiej z przewodnikiem. W ostatniej chwili odwołany został konkurs na dorożkarza roku. Znakomicie za to wypadły posiady w willi "Orla", połączone z degustacją wypieków i otwarciem wystawy malarstwa Józefa Mularczyka. Nowi na Kościeliskiej gospodarze - państwo Czapla z Krakowa - szybko zasymilowali się ze swoimi sąsiadami i już od kilku lat czynnie razem z nimi świętują. Wydarzeniem towarzyskim był finał, na który do swojego szałasu "Skorusa" zaprosiła ciotka Bułeckula, czyli Zofia Karpiel Bułecka.
Jest wtym świętowaniu urok dawnych zakopiańskich lat, gdy był czas na sąsiedzkie spotkania z dobrym jadłem, napitkiem, muzyką, gdy zartowano, plotkowano o sprawach błachych i poważnych, a udział w tym brali wszyscy. I mieszkający tu od pokoleń górale, i ich goście, wśród których byli zafascynowani nimi artyści, literaci, i zwykli śmiertelnicy, którzy chłonęli czar tej folklorystycznej mieszanki. Dzisiejsza Kościeliska nie przypomina tamtej ulicy. Coraz mniej jest przycupniętych chałupek, coraz więcej nowych domów, które choć niby w regionalnym stylu, tak naprawdę zaczynają dominować. Stare domy - parterowe z natury - giną też pod coraz wyższą modernizowaną ulicą, będącą jednocześnie krajową drogą tranzytową. -Jak byłam małą dziewczynką, to na jezdnię wychodziłam wprost - mówi Danuta Walkosz - a wcale nie byłao to tak dawno. Chyba na zawsze przepadła idea urządzenia tu żywego skansenu, czy zabytkowego deptaka, jaki mają inne historyczne miasta. Kilka zadbanych staraniem właścicieli domów to za mało. Coraz więcej jest tych rozlatujących się, przypominających rudery i zaniedbanych.
W ratowaniu ulicy miało pomóc właśnie świętownie na niej. Na pomysł Święta Kościeliskiej wpadła przed laty prawnuczka pierwszego zakopiańskiego restauratora Małgorzata Wnuk. Dzisiaj organizacją imprezy z większym i mniejszym powodzeniem zajmuje się Związek Podhalan. Niewiele jednak z tego wynika. Dawny charakter ulicy zanika. Być może świętowanie sprawi przynajmniej, że nie zginie duch ulicy i kiedyś sprawi, że ponownie stanie się ona centrum Zakopanego.
“Polecam”
Naprawdę jestem pod wrażeniem tej willi. Ma swój góralski klimat. Stosunek jakości do ceny bardzo zadowalający. Nie drogo, a warunki przyzwoite. Pokoje może nie za duże, ale wyposażone w TV, czajnik, lodówkę. Pościel czysta i pachnąca. Śniadanie smaczne i bez ograniczeń. Możliwość zakupu konfitur i przetworów własnej produkcji.
Przemiła obsługa, pyszne śniadanka, super lokalizacja (spacerkiem do Krupówek -10 minut), czyściutko, wygodne łóżko, na pewno tu wrócimy :) Pozdrawiamy Agnieszka i Przemek
ie mam negatywnych uwag, wszystko ok, pyszne śniadania, blisko centrum, 10 min do stoku na piechotę, czego chcieć więcej. O walorach kulturowych nie piszę, bo sam wiek willi już to zapewnia.